Równowaga życia i pracy, czyli work-life balance, to stan w którym życie zawodowe i prywatne pozostają w równowadze – praca, kariera, życie rodzinne, towarzyskie, rozrywka, hobby, tworzą spójną całość.
Jest to stan, w którym:
Jeśli tak jak ja jesteś mamą, to myślę, że zgodzisz się ze mną, że w tej sytuacji równowagę życia i pracy można opisać następująco:
Psychodietetyk o braku równowagi życia i pracy
Dlaczego w ogóle ja, jako specjalista psychodietetyki i farmaceuta, poruszam temat równowagi życia i pracy?
Są dwa powody.
- Brak równowagi utrudnia zmianę stylu życia na zdrowszy – brak czasu jest jednym z najczęstszych czynników utrudniających utrzymanie zdrowych nawyków
- Brak równowagi powoduje szereg problemów zdrowotnych – wielu z nich można uniknąć pracując z umiarem
Praca a styl życia
Kiedy nadmiernie angażujesz się w pracę, zapominasz o podstawowych potrzebach swojego ciała. Nie robisz przerw, jesz w biegu, mało się ruszasz.
Jeśli jesteś świadoma jakie konsekwencje może nieść za sobą taki styl życia, to raz na jakiś czas próbujesz go zmienić. Postanawiasz zdrowiej jeść, więcej się ruszać, przestać podjadać w stresie. Wytrwałości starcza Ci jednak na krótko. Dlaczego? Bo przytłoczona ilością obowiązków, nie masz siły na gotowanie zdrowych posiłków i regularne treningi. Efekt jest taki, że zamiast dbać o siebie i swoje zdrowie, dbasz głównie o realizację zadań i celów firmowych.
Praca a problemy zdrowotne
Brak równowagi życia i pracy, często powoduje również problemy zdrowotne. Zbyt mocno angażując się w pracę, przestajesz słuchać sygnałów swojego ciała. Nie zwalniasz wtedy, gdy organizm tego potrzebuje. Nie bierzesz zwolnień lekarskich i nie pozwalasz sobie chorować. Ciśniesz i ciśniesz. Zagłuszasz objawy tabletkami wszelkiej maści i starasz się być w dalszym ciągu możliwie najbardziej efektywna w pracy.
Na krótką metę organizm potrafi się zmobilizować. Jesteś w stanie dotrzymać terminu i domknąć projekt na czas, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak jeśli taki styl pracy jest Twoim codziennym stylem to wiedz, że prędzej czy później żyłowanie organizmu w taki sposób, odbije się czkawką…
Objawy świadczące o przeforsowaniu organizmu:
Przepracowana mama
Mama, która jest nadmiernie zaangażowana w pracę, nie ma siły angażować się w życie rodziny na takim poziomie, na jakim by chciała. To rodzi dodatkowe frustracje i wyrzuty sumienia.
Jednocześnie warto mieć na uwadze, że przykład, który rodzice dają dzieciom swoją własną postawą, jest zalążkiem ich przyszłego patrzenia na świat i hierarchii wartości. Dziecko, które całe życie obserwuje nadmiernie pracującą mamę, niedbającą o swoje zdrowie, będzie z dużym prawdopodobieństwem postępować podobnie w przyszłości.
Jak odnaleźć równowagę?
Jeśli leciałaś kiedyś samolotem, to zapewne kojarzysz zasady bezpieczeństwa podawane przez stewardessy przed lotem. W przypadku spadku ciśnienia w kabinie samolotu znad głów pasażerów wypadają maski tlenowe. Komu powinnaś w pierwszej kolejności założyć maskę? Sobie czy dziecku?
Żeby móc troszczyć się o innych,
trzeba najpierw zadbać o siebie
Tak samo jest w życiu. Jeśli nie zadbasz o swoje zdrowie i nie znajdziesz równowagi między życiem a pracą, nie będziesz mogła zaopiekować się odpowiednio osobami, które kochasz najbardziej. Nie zadbasz o pełnowartościowe posiłki rodziny, nie znajdziesz siły na wspólną aktywność fizyczną, nie stworzysz środowiska, w którym dziecko nauczy się szanować swoje zdrowie.
Aby przywrócić równowagę w swoim życiu:
Żeby się zatrzymać i zastanowić, trzeba mieć czas albo impuls typu „obuchem w łeb”. Bez tego tkwi się w poczuciu, że inaczej się nie da. Pracowałam m.in. dla bardzo dużego klienta. To było moje marzenie, ostateczny cel zawodowy, duży świat i duże pieniądze. Ale mnie to przerosło. Źle wyceniona usługa, brak pieniędzy na dodatkowe zatrudnienia, narzucone sobie samej wyśrubowane normy, brak czasu na szkolenia, brak czasu na wystawienie faktur. Jakbym była swoim własnym pracodawcą, to poszłabym do więzienia za mobbing i znęcanie się. Pewnego razu mąż powiedział, że już nie może na to patrzeć. Mam wszystko rzucić w cholerę i jechać w Bieszczady. W prawdzie nie pojechałam w Bieszczady, ale zajęłam się ogrodem. Przez miesiąc nie odebrałam żadnego służbowego telefonu, nie odpisałam na żadnego maila. I im dłużej grzebałam w ziemi tym bardziej widziałam, jak to, co robię jest bez sensu. Po miesiącu poszłam z wypowiedzeniem.
Masz rację, też mi się wydaje, że w dzisiejszym zwariowanym świecie, to głównie kiedy staniemy na granicy wytrzymałości lub tak jak mówisz, dostaniemy obuchem w łeb, zaczyna się coś dziać. Jest na to nawet definicja – paradoksalna teoria zmiany – musi się zadziać coś, co spowoduje, że chcemy zmienić coś w życiu. Czytam Twoją historię (za którą serdecznie Ci dziękuję!) i kiwam głową… znam, znam… rzuciłam poprzednią pracę i pojechałam na wakacje robić za bosmana na Mazurach 🙂 potrzebowałam odreagować, wyczyścić umysł, popracować fizycznie, blisko natury. Gratuluję decyzji! Powodzenia w nowym życiu!
Podpisuję się obiema rękami pod tym tekstem! Zwolniłam dopiero, gdy poszłam na przymusowe L4 w ciąży, w czasie której co chwila mój organizm sygnalizował, że mu źle. A teraz rok po porodzie (przedwczesnym zresztą) wychodzą dalsze problemy i zaniedbania… Jednak biorę się w garść i walczę o siebie, zaczynam od zmiany przekąsek niekoniecznie zdrowych na… jabłko 😀 Od czegoś zacząć trzeba, a wizyty u lekarzy umawiam w międzyczasie. Cieszę się, że na Ciebie trafiłam, tworzysz tu dobrą i pozytywną przestrzeń do zmian <3
Tak. Jeśli my nie przyhamujemy w odpowiednim momencie, to organizm nas w końcu zatrzyma sam… Niestety regeneracja będzie wówczas trwała dużo dłużej, o ile nie w ogóle powrót do pełnego zdrowia będzie całkowicie możliwy. To, że zaczęłaś walkę o siebie świadczy o Twojej świadomości potrzeb organizmu, a małe kroki to najlepszy sposób na budowanie trwałych zmian, więc intuicyjnie wybrałaś najlepszą metodę 🙂 Pisałam o tym w artykule „Zjedź słonia po kawałku”, jeśli masz chęć to zerknij. I dziękuję za miłe słowa 🙂 Lubię zarażać dobrą energią do wprowadzania dobrych zmian 🙂 Powodzenia!
Oj tak! Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak bardzo ważny jest brak tej równowagi… póki nie zostanie poważnie zachwiana. Ważny artykuł!
To prawda. Biegniemy i nie zastanawiamy się na tym, co nas spotka, jeśli nie zwolnimy…
Ula, sama prawda to, co piszesz. Niestety doświadczyłam na własnej skórze. Miałam bardzo angażującą pracę z młodymi ludźmi, nie potrafiłam przestać o niej myśleć, nawet po powrocie do domu. Wracała z pracy i siadałam do pracy. Nie miałam czasu na wyciszenie myśli, uspokojenie lub pobudzenie ciała. Na dodatek jestem ososbą z wysoko wrażłiwym układem nerwowym – wszystkie bodźce mocniej odczuwam i mocniej przeżywam wszelkie rozmowy i sytuacje. I nagle trach! Posypało się. Doszłam do granicy, załamałam się i teraz buduję swoje życie zawodowe na nowo, Już bardziej świadoma, czego chcę, a czego za wszelką cenę nie chcę! Bardzo ważny temat poruszasz i dobrze, że o tym mówisz i piszesz, bo taki zabiegany tryb życia staje się obecnie normą. Chociaż tego nie chcemy. Porównanie do sytuacji w samolocie działa na wyobraźnię najlepiej!
Dziękuję, że dzielisz się swoją historią – im więcej będziemy o tym mówić, tym większa szansa, że zatrzymamy kogoś na ostatniej prostej, zanim źle skończy. Znam ten stan, o którym piszesz – też jestem wysoko wrażliwa i też teraz zdecydowanie bardziej świadomie buduję swoje życie zawodowe od nowa, w zupełnie inny sposób. Powodzenia! 🙂